W dzisiejszych czasach trudno mówić o decyzji zobowiązującej na całe życie. Raczej o procesie, w którym najpierw pomagają rodzice, od najmłodszych lat obserwując, co lubi robić ich dziecko. Później obserwuje ono już samo siebie, jeśli jest nauczone uważności. To mogą być bardzo cenne wskazówki, na przykład dziecko lubiące bawić się plasteliną lub układać klocki w misterne budowle może być świetnym spawaczem, precyzyjnym i cierpliwym, z wprawną ręką ćwiczoną od najmłodszych lat. Ale może też wyrosnąć na dobrego inżyniera, projektującego maszyny lub budowle. Zwracanie uwagi na takie malutkie drobiazgi, może – jak w puzzlach – dać nam z czasem wyraźny obraz. Czy to decyzja na całe życie? To zależy od wielu czynników. Dobrze jest wspierać ich zainteresowania i wiedzę o sobie, oraz mówić dzieciom nie tylko o korzyściach płynących z umiejętności planowania, ale też o korzyściach z modyfikowania planów, a czasem ich radykalnej zmiany. Co stałoby się na przykład z telegrafistką, gdyby była zbyt konsekwentna w swoim wyborze? Wiele zależy od otoczenia, w jakim funkcjonujemy, od zasobów (nie tylko finansowych, ale też doświadczeń w rodzinie, z których dzieci mogą skorzystać). Pytanie…. czy w ogóle rozmawiamy o tych sprawach z dzieckiem?